„Muzyka ziemska jest odbiciem muzyki sfer” – Pitagoras

Dziś wiemy, że mózg uwielbia muzykę. Już samo myślenie o ulubionej muzyce prowadzi do uruchomienia w mózgu tzw. „ośrodka nagrody”. Badania wykazują ścisły związek muzyki z neurochemią mózgu. Muzyka wpływa na aktywność kory mózgowej oraz m.in. na poziom kortyzolu (hormon stresu), testosteronu i estrogenu oraz receptory z nimi związane, a także na ważne dla mózgu i emocji związki chemiczne: dopaminę, adrenalinę serotoninę oraz enkefaliny.

Wiemy, że sekcja mózgu Einsteina – prywatnie muzykofila i entuzjasty gry na skrzypcach – wykazała, że jego płaty ciemieniowe były nieprzeciętnie pofałdowane. Warto także wspomnieć, że rodzaj słuchanej muzyki ma wpływ na poziom aktywności biochemicznej i neuroprzekaźnikowej mózgu – im muzyka bardziej złożona, tym wysiłek dla mózgu większy, a co za tym idzie, większa jego stymulacja. To dobra wiadomość dla fanów Możdżera i Vivaldiego, bo reakcje mózgu na złożone kompozycje zauważono głównie dla ciężkich brzmień, jazzu i muzyki klasycznej. Możemy tu przytoczyć takie utwory jak: „Zapomnij” Leszka Możdżera, czy „Glorię” Antoniego Vivaldiego.